17 lutego 2013

Anna Karenina

Pogoda za oknem zdecydowanie odstrasza od wyjścia i upewnia mnie w przekonaniu, że najlepiej będzie mi pod kocem, z kubkiem ciepłej herbaty i z ciekawym filmem. Od dawna szykowałam się do obejrzenia najnowszej adaptacji ,,Anny Kareniny", ale zawsze coś innego stawało na drodze. Słyszałam o niej różne opinie, osobiście uważam, że warta jest obejrzenia.



 Z pośród wielu kostiumowych dramatów z Keirą Knightley ten wybija się na tle pozostałych, nie ze względu na grę aktorską, lecz przedstawienie historii- jest to połączenie filmu ze spektaklem, co nadaje produkcji niepowtarzalny charakter. Odbiorca sam interpretuje zdarzenia, nie wszystko jest powiedziane w prost. Dzięki temu każdy może odebrać film na swój sposób, a oglądając go po raz kolejny odkryć coś, czego wcześniej nie dostrzegł lub nie zrozumiał.

Co do aktorów występujących w filmie urzekł mnie Matthew Macfadyen. Do tej pory  widziałam go tylko w rolach poważnych i dostojnych dżentelmenów, z nutką tajemniczości. Występując w Annie Kareninie udowodnił, że potrafi wcielić się w każda postać.

Urok kostiumów i scenografii prosto z XIX wiecznej Rosji idealnie uzupełnia muzyka Daria Marianelli' ego, która mnie po prostu zauroczyła. Film wart był obejrzenia choćby dla niej.

Film nominowany jest do 4 Oscarów (w tym za muzykę) i mam nadzieję, że 24 lutego Mario Marianelli obierze zasłużona statuetkę.


Anna Karenina Soundtrack - Kitty's Debut - Dario Marianelli